|
Populizm diagnostów
W lokalnej prasie przeczytałem ostatnio tekst o chciwych lekarzach rodzinnych, którzy nie chcą kierować pacjentów na badania diagnostyczne. Skarżą się na to przede wszystkim diagności walczący o samodzielne kontrakty z NFZ. W ten sposób rozpoczęła się ofensywa laboratoriów, które chcą jakość przetrwać ogólną bryndzę w służbie zdrowia.
Diagności pragną zakontraktować swoje usługi w Funduszu i domagają się wydzielenia środków na badania laboratoryjne.
Już nie mam siły w kółko tłumaczyć, że badanie laboratoryjne nie jest świadczeniem zdrowotnym, ale jedną ze składowych procesu diagnostyczno-terapeutycznego, że kompleksowość w podstawowej opiece zdrowotnej to również szybki i łatwy dostęp do badań diagnostycznych w samej praktyce i że o postawieniu diagnozy w 80% decyduje wywiad, a nie – badanie biochemiczne.
Część praktyk lekarzy rodzinnych posiada standaryzowane mini laboratoria, które pozwalają na uzyskanie szybkiej odpowiedzi pomagającej rozwiązać problem diagnostyczny, dzięki czemu również pacjent nie musi podróżować w poszukiwaniu laboratorium.
Populistyczne argumenty diagnostów o chciwości lekarzy rodzinnych są niestety przejawem braku odpowiedzialności i chęci łatwych zysków kosztem demontażu całego systemu opieki zdrowotnej.
Jak twierdzi NFZ, lekarze poz statystycznie wydają na badania diagnostyczne 1 zł na pacjenta miesięcznie. Jeśli zrobię jedno zdjęcie rentgenowskie i USG dziennie, to muszę się nieźle nagimnastykować, żeby nie zabrakło mi pieniędzy na pilne badanie konieczne do właściwej diagnozy. I naprawdę nic nie da się zaoszczędzić.
Oczywiście, łatwo jest wmawiać ubezpieczonym, że należą się im wszystkie dostępne badania, jeśli nie ponosi się za nie odpowiedzialności finansowej. Tymczasem nawet w bardzo bogatych krajach pacjenci współfinansują badania diagnostyczne. Nie wszystkie są bowiem za darmo.
Diagności domagają się, aby 10% stawki kapitacyjnej lekarza przeznaczać na diagnostykę. Bardzo chętnie oddam te 60 gr laboratoriom i bez żadnych ograniczeń, na każde życzenie pacjenta będę wypisywał skierowania na badania. Wyedukowane przez kolorową prasę pacjentki będą chciały wiedzieć, jaki mają poziom cynku, zażyczą sobie oznaczenia wszystkich hormonów itp. Ludzie są teraz bardzo oczytani i dociekliwi. Nie będę miał żadnego powodu, żeby nie zaspokajać potrzeb moich pacjentów.
Wtedy jednak się okaże, że środki przeznaczone na diagnostykę wystarczają na 30% potrzeb ubezpieczonych. Do laboratoriów będą się tworzyć kilkumiesięczne kolejki. A pacjent wymagający szybkiej diagnozy nie doczeka się badań. Chorzy będą musieli więc robić badania prywatnie.
Ten model przerabialiśmy już przed reformą służby zdrowia. Lekarze wypisywali skierowania na badania bez ograniczeń. Do laboratorium trzeba było przyjść wcześnie rano i czekać w długiej kolejce, a połowa wyników nie była w ogóle przez pacjentów odbierana. Czy system stać jeszcze na takie marnotrawstwo?
Diagności domagają się również, by badania mogły wykonywać tylko laboratoria posiadające umowę z NFZ. Tymczasem, gdyby Fundusz podpisał kontrakty tylko z wybranymi laboratoriami, nastąpiłoby zawężenie i monopolizacja rynku. Lekarze kupując badania w laboratoriach wymuszają konkurencję cenową. Dzięki temu za te same pieniądze mogą zrobić więcej badań.
Rolą laboratorium jest świadczenie usług na najwyższym poziomie, tak by wynik służył pacjentowi i lekarzowi.
Oczywiście, inną sprawą jest to, że NFZ nie płaci za profilaktykę pierwotną. Tymczasem w ramach programów profilaktycznych mógłby wykupić badania profilaktyczne w laboratoriach, a pieniądze na diagnostykę pozostawić w gestii lekarza rodzinnego.
Wszystkim, niestety, solą w oku jest dobrze funkcjonująca i – mimo niskich nakładów – niezadłużona podstawowa opieka zdrowotna. Skoro wszystkie szpitale mają długi, dlaczego poz nie? Wielu więc się zastanawia, co by tu rodzinnym odebrać. Tymczasem niezadłużenie poz wynika z prywatyzacji i codziennej racjonalizacji wydatków.
NFZ chcąc utrzymać dyscyplinę finansową przy ograniczonej ilości środków musi pamiętać, że to właśnie lekarze rodzinni stoją na straży racjonalizacji wydatków.
Populizm, który uprawiają diagności, jest oburzający. Laboratoria chcą sobie zapewnić stałe finansowanie ze środków publicznych, niestety – kosztem ubezpieczonych. Na dodatek wmawiają chorym, że działają przeciwko chciwym lekarzom, w obronie pacjentów.
Nie jest przejawem troski o pacjenta obiecywanie mu wszystkiego, kiedy ma się ograniczone środki. Odpowiedzialnością za zdrowie ubezpieczonych jest natomiast robienie wszystkiego, aby nie zmarnotrawić ani grosza z mizernej puli pieniędzy na świadczenia zdrowotne.
Robert Sapa
|
|