|
Niepokojąca sytuacja POZ.
Zbyt niskie finansowanie, spadająca liczba nowych podmiotów przystępujących do realizacji opieki koordynowanej oraz niedobór lekarzy i pozostałego personelu – to najważniejsze problemy, nad którymi pilnie powinni pochylić się decydenci. Od lat nie widać poprawy w funkcjonowaniu placówek POZ, warunkach pracy lekarzy tam zatrudnionych, a co za tym idzie – w dostępie pacjentów do podstawowej opieki zdrowotnej. To miliony Polaków, którzy powinni mieć zapewniony lepszy dostęp do opieki medycznej.
– A to staje się coraz trudniejsze. Przypomnę, że w Polsce średnia liczba pacjentów przypadających na jednego lekarza to 2750. To bardzo dużo. W innych europejskich systemach opartych na stawkach kapitacyjnych liczby te są znacznie niższe, co przekłada się na lepszą dostępność lekarzy rodzinnych. W Polsce, przy obecnych wskaźnikach, dostęp do lekarzy POZ – zwłaszcza w okresach infekcyjnych – jest bardzo utrudniony. To prowadzi do frustracji pacjentów i ich rodzin – dodaje dr Małecki.
Warto zauważyć, że rośnie świadomość zdrowotna pacjentów i ich oczekiwania wobec POZ.
Dodatkowo długie kolejki do lekarzy specjalistów w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, skutkują jeszcze większym obciążeniem POZ.
Od lat specjaliści alarmują, że średni wiek polskich lekarzy jest niepokojąco wysoki. Oznacza to, że w ciągu najbliższych lat wielu z nich przejdzie na emeryturę, co może doprowadzić do poważnego kryzysu kadrowego, jeśli już teraz nie zadbamy o dopływ młodych lekarzy do POZ. Dodatkowo, rosnąca biurokracja oraz nowe wyzwania związane z wprowadzaniem coraz szerszej – skądinąd potrzebnej – informatyzacji zabierają lekarzom mnóstwo czasu i energii.
– Brakuje nam w POZ odpowiedniej liczby asystentów medycznych, którzy mogliby nas wesprzeć w codziennej pracy. Brakuje także sekretarek, rejestratorek i rejestratorów. Zbyt niskie finansowanie POZ uniemożliwia zatrudnienie dodatkowego personelu, który znacząco odciążyłby lekarzy i poprawił dostępność opieki dla pacjentów – mówi dr Mariusz Małecki.
W tym kontekście dobrym przykładem jest opieka koordynowana w POZ, która przewiduje istotną rolę koordynatora. Może nim być osoba posiadająca wykształcenie paramedyczne lub dobrze poruszająca się w systemie ochrony zdrowia. Co istotne, w opiece koordynowanej przewidziano odrębne finansowanie stanowiska koordynatora.
Jednak od kilkunastu miesięcy można zaobserwować niepokojące zjawisko – tzw. POZ „dwóch prędkości”. W skali kraju wciąż mniej niż 50 proc. podmiotów realizuje opiekę koordynowaną, co oznacza, że tylko część pacjentów ma dostęp do szerszej diagnostyki i szybszych konsultacji specjalistycznych.
Niepokojące jest również to, że od kilku miesięcy spada dynamika liczby nowych podmiotów przystępujących do realizacji opieki koordynowanej. Wprowadzenie tej formy opieki zwiększa skuteczność terapii i bezpieczeństwo pacjentów, stanowiąc realną szansę na poprawę jakości opieki zdrowotnej i usprawnienie systemu ochrony zdrowia. Lekarze rodzinni dzięki opiece koordynowanej otrzymują kolejne narzędzia do realizowania kluczowych funkcji w systemie ochrony zdrowia.
– Są placówki POZ, które szybko wdrożyły opiekę koordynowaną i od dawna oferują swoim pacjentom szerszy zakres diagnostyki, dostęp do wielu programów profilaktycznych, konsultacje u specjalistów, dietetyków, lepszą opiekę lekarza czy pielęgniarek, np. w postaci porad edukacyjnych. Cieszy, że często są to małe placówki POZ, zwłaszcza na terenach wiejskich. Jednak są też takie, które nie przystąpiły do tego programu, a przez to pacjenci mają dużo gorszy dostęp do opieki zdrowotnej. To trzeba zmienić – podkreśla dr Małecki, na co dzień współwłaściciel NZOZ SOKRATES w Rzeszowie, który realizuje opiekę koordynowaną.
Ogólnie jednak, bez lepszego finansowania POZ, bez zadbania o przyszłe kadry – nie tylko lekarskie – oraz bez dalszych zachęt do przystępowania do programu opieki koordynowanej, nie ma w Polsce szansy na realną poprawę jakości opieki nad pacjentami.
|
|