|
Podkarpacie: Kolejna akcja w sprawie powołania koronerów
Porozumienie Podkarpackie Związku Pracodawców Opieki Zdrowotnej uparcie walczy o ucywilizowanie zasad stwierdzania zgonów i wystawiania kart zgonów – po raz trzeci występuje do starostów powiatów o egzekwowanie przepisów i powołanie osób do tych czynności.
- Resort zdrowia nie wywiązuje się ze swoich obietnic w tej sprawie – mówi Mariusz Małecki, szef podkarpackiego związku. - Nowelizacja ustawy o chowaniu zmarłych, w której miały się m.in. znaleźć zapisy o koronerach, była jednym z elementów porozumienia, zawartego z lekarzami rodzinnymi 7 stycznia b.r. Jednak do tej pory nie powstał taki projekt, a kwestia stwierdzania zgonów - regulowana przepisami sprzed ponad pół wieku, nieprzystającymi do rzeczywistości - pozostaje nierozwiązana. Dlatego po raz trzeci piszemy do starostów powiatów i prezydentów miast na prawach powiatu. Zwróciliśmy się także do dyrektorów i kierowników jednostek ratownictwa medycznego i pogotowia ratunkowego o podjęcie wspólnych działań na rzecz powołania kornerów. Ten problem bowiem także ich dotyczy.
W obecnym stanie prawnym, naczelnym aktem prawnym normującym kwestię stwierdzania zgonów jest ustawa z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych, a także rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z 3 sierpnia 1961 roku w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny. To prawne relikty, zawierające przepisy, z których w dzisiejszej rzeczywistości nie da się egzekwować ( jak np. stwierdzanie zgonów przez wiejskie położne, o których istnieniu nikt już nie pamięta czy też przez lekarza według rejonu, podczas gdy rejonizacja w ochronie zdrowia została już dawno zniesiona).
Najwięcej nieporozumień budzi zapis ustawy, według którego do stwierdzenia zgonu (i wystawienia karty zgonu) właściwy jest – co do zasady – lekarz, który leczył chorego w ostatniej chorobie.
- Zapis ten nie oznacza, że automatycznie zobowiązanym do wystawienia karty zgonu staje się lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, u którego deklarację wyboru złożył zmarły pacjent – wyjaśnia Mariusz Małecki. - Nie istnieje żaden przepis, który wskazywałby na domniemanie, iż danego pacjenta leczył w ostatniej chorobie lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, a nie np. ambulatoryjnej opieki specjalistycznej czy szpitala. Dodatkowym problemem jest fakt, że stwierdzanie zgonów nie jest świadczeniem zdrowotnym, finansowanym przez NFZ, nie znajduje się także w zakresie umowy w POZ. Nie chodzi nawet o to, kto ma zapłacić za tę czynność. Realizując umowę z funduszem, lekarz rodzinny nie może w godzinach pracy zostawić pacjentów, by stwierdzić zgon.
Małecki zwraca też uwagę, że według przepisów, często w ogóle żaden lekarz nie będzie zobowiązany do wystawienia karty zgonu. Dotyczy to wszystkich sytuacji, w których świadczenia zdrowotne były udzielane przez lekarza na więcej niż 30 dni przed zgonem; lekarz, który miałby stwierdzić zgon zamieszkuje więcej niż 4 km od miejsca, w którym znajdują się zwłoki, a także gdy lekarz nie może dokonać oględzin zwłok w terminie dłuższym niż 12 godzin od daty wezwania. Kolejny problem wiąże się ze zgonami, co do których postępowanie prowadzi policja lub prokuratura. Służby często wzywają w takich sytuacjach lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, który jednak nie jest zobowiązany do stwierdzania zgonu i wystawania karty zgonu.
Przepisy dotyczące stwierdzania zgonów, choć przestarzałe i powszechnie krytykowane, jednak obowiązują. Jeden z zapisów ustawy mówi, że jeśli nie ma innej możliwości, stwierdzenie zgonu i jego przyczyny powinno nastąpić w drodze oględzin, „dokonywanych przez lekarza lub w razie jego braku przez inną osobę, powołaną do tej czynności przez właściwego starostę”.
- Zatem obowiązkiem właściwego starosty ( a w przypadku miast na prawach powiatu prezydenta miasta) jest powołanie określonej osoby - „koronera”, który będzie zobowiązany do tych czynności – uważa Mariusz Małecki. – Stąd nasza akcja korespondencyjna.
W odpowiedziach starostowie i prezydenci miast najczęściej wskazują na wątpliwości w interpretacji zapisów ustawy, brak środków, z których mogliby sfinansować etat koronera, a także jasno określonych zasad jego funkcjonowania.
Czy w tej sytuacji korespondencja ze starostami to przysłowiowe „pisanie na Berdyczów”?
Mariusz Małecki wierzy, że tego typu akcje przynoszą jednak skutek. W efekcie nacisków środowiska lekarzy rodzinnych, w ok. połowie powiatów województwa podkarpackiego powołano osoby uprawnione do stwierdzania zgonów.
- Jednak ta kwestia powinna być uregulowana systemowo, poprzez zmianę ustawy, a nie wynikać jedynie z dobrej woli niektórych starostów, którzy rozumieją problem – podsumowuje szef podkarpackiego związku.
|
|