|
Tonący brzydko się chwyta
O tym, że źle się dzieje w polskiej ochronie zdrowia wiadomo od dawna. Mówią o tym pacjenci, lekarze i urzędnicy. Odpowiedzialny za zdrowie Minister Arłukowicz w liście otwartym opublikowanym 24.05.2013 jednoznacznie definiuje problem. Złej ocenie systemu ochrony zdrowia winni są lekarze, którzy w sposób wysoce naganny zaniedbują swoje obowiązki wobec pacjenta. Co do rozwiązań systemowych, pan Minister ich szuka (wydaje się, że dość długo i bez spektakularnych sukcesów).
Pomijając obraźliwy charakter wypowiedzi, która wywołała falę oburzenia w środowisku, zdumiewająca jest argumentacja. Zwłaszcza koronne stwierdzenie ,że nie system podejmuje decyzje, lecz człowiek”.
Niestety, lekarz jest częścią sytemu i podejmowane przez niego decyzje są uwarunkowane zasadami działania całej machiny. Pan Minister pisze, że „Wykonywanie zawodu lekarza wiąże się z ryzykiem etycznym i prawnym”. Często lekarz staje w obliczu dylematu: być w zgodzie z własnym sumienie i ponieść ryzyko odpowiedzialności finansowej za postępowanie niezgodne z obowiązującymi przepisami mając na celu dobro pacjenta, czy za cenę własnego bezpieczeństwa pacjentowi odmówić. .
Czy wypisać choremu z dusznością leki refundowane nie dysponując badaniem spirometrycznym i ponieść ryzyko odpowiedzialności w razie kontroli za nieuzasadnione przepisanie leków?
Czy przyjąć pacjenta do szpitala, chociaż skończył się limit zagwarantowany w kontrakcie, a wygenerowane tym sposobem nieopłacone przez NFZ nadwykonania zwiększą zadłużenie szpitala?
Odpowiedzi na podobne pytania lekarz musi sam sobie udzielić wielokrotnie w ciągu każdego dnia pracy. Obarczany wciąż nowymi urzędniczymi obowiązkami, coraz mniej czasu może poświęcić pacjentowi.
Prawdą jest, że „wykonywanie zawodu lekarza wiąże się z ryzykiem etycznym i prawnym”. Dalekie od etyki prawa, jakimi rządzi się polski system ochrony zdrowia, sprawiają, że należałoby wybierać między prawem a etyką. Pan Minister pisze : „nie zawsze dokonujemy najlepszego wyboru”. Istotnie, bo dobry wybór nie jest możliwy.
Minister ogłasza, że znalazł lek na całe zło, to „edukacja bioetyczna na wszystkich kierunkach medycznych”…
Czy doprawdy liczy na to, iż wymiana drobnego trybiku sprawi, że maszyna obarczona poważnymi wadami konstrukcyjnymi zacznie sprawnie działać?
Sensowniejsze byłyby zapewne zmiany reguł funkcjonowania systemu według zasad etyki, a nie odwrotnie. A może, w obliczu braku sukcesów oraz zapowiadanych na jesień zmian w rządzie, usiłuje wyartykułować: to oni są winni, nie ja? Tonący brzydko się chwyta.
A na marginesie, jeżeli system ochrony zdrowia jest nieprzyjazny dla pacjentów i dla lekarzy, to komu służy?
Małgorzata Stokowska - Wojda
|
|