|
Trzeba cenić krwiodawców
Lubuskim szpitalom brakuje krwi. Tymczasem nasi dawcy wolą jeździć do Wrocławia niż oddawać krew w Zielonej Górze. Narzekają na złą obsługę.
W ub. tygodniu "Gazeta" pisała, że szpitale codziennie zamawiają w zielonogórskim Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa po 20 worków krwi potrzebnej do zabiegów i operacji, ale dostają zaledwie 5-10.
Przyczyną deficytu jest lato: wielu dawców poszło na urlopy, uczniowie - którzy często uczestniczą w akcjach oddawania krwi - wyjechali na wakacje, a na poligony chętnie wspierający stację żołnierze.
Lekarze i pracownicy Centrum Krwiodawstwa za naszym pośrednictwem apelowali o pomoc do wszystkich, którzy czują się zdrowi. - Oddajcie krew. Przecież nie ma jej czym zastąpić - mówił Adam Włoch, kierownik działu ekspedycji. Po naszym artykule dostaliśmy wiele telefonów. Odezwało się również internauci na naszym forum. Czytelnicy twierdzili, że chętnie oddaliby krew, ale nie robią tego, ponieważ w Centrum Krwiodawstwa są źle obsługiwani. - Mimo, że miałem jak najbardziej słuszne zamiary, po długim czekaniu wyszedłem z kwitkiem z mieszanymi uczuciami. - napisał Czarek.
Niektórzy pisali, że wolą jechać do Wrocławia, niż oddawać krew w Zielonej Górze. - Z taką obsługą jak w Zielonej Górze jeszcze się nie spotkałam. Każdy ma tam wielkie pretensje. We Wrocławiu różnica w obsłudze jest kolosalna. Panie witają cię z uśmiechem, są życzliwe - napisał Madi. - Zdecydowanie wolę jechać prawie 180 km. Niestety, krwi brakuje i wydaje mi się, że nadal będą problemy, jeśli obsługa nie poprawi się. Nikt nie ma ochoty iść gdzieś, gdzie wita cię skrzywiony personel.
O zarzutach powiadomiliśmy dyrektora Centrum Krwiodawstwa Zbigniewa Urbaniaka. Najpierw zdziwił się. - Od 35 lat pracuję w stacji i pierwszy raz coś takiego słyszę - powiedział. - Co roku pobieramy krew od 25 tys. ludzi. Zawsze znajdzie się ktoś kto jest niezadowolony. Zresztą nie bez winy są sami dawcy. Czasami dokuczają personelowi. Niektórzy obrażają się, kiedy mówię, że coś sobie wczoraj wypił, bo czuję po jego oddechu. Takiemu człowiekowi nie mogę pobrać krwi, a on jest urażony i narzeka na obsługę.
Dyrektor Urbaniak obiecał jednak przeprowadzić rozmowę z pracownikami: - Jeszcze bardziej uczulę ich, żeby byli uprzejmi wobec dawców.
|
|